• bez otwarcia

     ten cel kwestionowany jest dziś otwarcie przez skrajną prawicę i coraz szersze kręgi myślących podobnie jak ona. Bo Europa jest nie tylko opoką chwiejącego się międzynarodowego systemu ochrony uchodźców, lecz także najlepszym miejscem do życia i przez to przedmiotem marzeń milionów ludzi na świecie. Bardzo wielu spragnionych poprawy losu mieszkańców globu próbuje dostać się do Europy i pozostać w niej za wszelką cenę – wykorzystując ciągnące się miesiącami, a nawet latami, procedury azylowe, podając się za prześladowanych (choć nimi nie są) lub licząc po prostu na to, że w swój bezprawny pobyt na terenie UE uda się w końcu jakoś zalegalizować.o tym, czy uda się pozostać w Europie, nie decydują obiektywne kryteria, udrażnianie rur Piaseczno lecz siła faktów. Reguła jest taka, że jeśli ryzykujący życiem i opłacający się swoim majątkiem przemytnikom migrant postawi stopę na terytorium Unii Europejskiej, to najpewniej już tam zostanie – niezależnie od tego, czy ma do tego prawo, czy nie. W 2022 roku do Włoch przybyło 55 tysięcy ludzi z Egiptu, Bangladeszu i Tunezji. Prawie połowa z nich nawet nie złożyła wniosku o azyl, więc podlegała natychmiastowej deportacji. Ale tylko 2600 osób udało się wywieźć.Skutki niewydolności systemu są fatalne. Setki tysięcy ludzi próbują szczęścia, wielu traci przy tym życie (w 2023 roku – co najmniej 8565 osób według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji). Działające na wyobraźnię liczby osób nielegalnie przebywających na terytorium UE, ale z konieczności tolerowanych (bo co z nimi zrobić?) migrantów, utwierdzają obywateli w przekonaniu, że rządy nie mają kontroli nad migracją. To z kolei podkopuje fundamenty polityki azylowej: idea ochrony prześladowanym – ta kluczowa wartość UE – staje się iluzją, jeśli nie jesteśmy w stanie różnicować między potrzebującymi tej pomocy a tymi, którzy niestety na jej udzielenie się nie kwalifikują.

    To wszystko napędza wyborców partiom skrajnej prawicy i populistom, którzy proponują proste rozwiązania: zamknąć granice, wyrzucić do kosza konwencję w sprawie ochrony uchodźców, zalegalizować brutalność i przemoc wobec migrantów. To zresztą już się dzieje, na wszystkich granicach zewnętrznych Unii. Stan obecny jest nie do zaakceptowania niezależnie od tego, czy większą wagę przywiązujemy do ograniczenia migracji, czy do poszanowania praw człowieka. Ważne są oba. Ale dzisiaj nie mamy ani jednego, ani drugiego. Na tym polega katastrofa europejskiej polityki migracyjnej i azylowej.

    Głównym powodem jest to, że kraje Unii Europejskiej są w stanie odesłać z powrotem do domu tylko bardzo niewielki odsetek tych, których wnioski azylowe zostały załatwione odmownie. Tylko w Niemczech takich osób jest 280 tysięcy. Większość krajów ich pochodzenia nie chce przyjmować ich z powrotem, w wielu przypadkach brakuje też potrzebnych dokumentów potwierdzających tożsamość, których migranci bardzo często celowo się pozbywają.Czy wejście w życie paktu migracyjnego (stanie się to za dwa lata) zmieni zasadniczo tę rzeczywistość? To bardzo mało prawdopodobne. Owszem, pakt wprowadza wiele zmian, które wydawać się mogą rozsądne. Ma na celu przyspieszenie wydawania decyzji w sprawach azylowych i przeprowadzanie ich już na granicy UE. Ustanawia mechanizm solidarności między państwami, który służyć ma wsparciu (finansowemu lub w postaci przejmowania odpowiedzialności za niewielką grupę starających się o azyl) tych krajów, do których dociera największa liczba migrantów. Polska może znaleźć się wśród beneficjentów tego systemu.


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :